poniedziałek, 17 grudnia 2012

SAU DRIENC - durian,owoc o smaku kupy



Jak tylko wyszliśmy z ZOO spoceni i spragnieni udaliśmy się do najbliższego baru żeby się czegoś napić woda czy piwo hmmm (37 stopni w cieniu, bezchmurne niebo) cena wody prawie taka sama jak piwa. No to wypiliśmy po 2 piwa. Potem miałem szybkie spotkanie z AISECerami wsprawie wolontariatu.
Po powrocie do domu spotkała mnie niespodzianka. Wujek Wacka wrócił na jeden dzień. Jest dentystą. Zamieniliśmy kilka słów i wrócił do pracy. Poczęstował mnie w międzyczasie ciasteczkiem, które uwielbiała cała rodzina. Zrobiłem jeden kęs i czuję o qrrrrr... tak to był durian. Próbowałem go wcześniej na ostatnim tripie do Azji ale w tym ciastku smakował 10x gorzej. Najgorsze, że musiałem zjeść całe ciacho żeby nie urazić wuja hehe. Dałem radę. I tym miłym akcentem zakończyłem Poniedziałek

3 komentarze: