I wystartowałem :)
Poranek był "szybki": pobudka, śniadanie, sprawdzenie czy wszystko zabrane (według listy oczywiście - podstawa przed każdym wyjazdem). Najważniejsze jak zawsze dokumenty i cash :)
Droga na lotnisko minęła bez problemowo i w miłej rodzinnej atmosferze heh. Przy odprawie kolejki nie było więc raz dwa siedziałem już przed swoim GATEm :) Dopiero tu zacząłem odczuwać, że lecę !!!
Powiedziałem sobie, że skoro lecę sam to będzie to pierwszy lot bez alko..... heh niestety nie wyszło :) Siedziałem koło 2 "filozofów', którzy dyskutowali na początku o powodach upadku Cesarstwa Rzymskiego poprzez politykę aż do stosunków międzynarodowych. Oczywiście już przy historii Rzymu nie wytrzymałem i strzeliłem sobie jedną małą wódeczkę, która jak ktoś mądry kiedyś powiedział "jeszcze nikomu nigdy nie zaszkodziła" heh. Od razu lepiej się słuchało wywodów moich "sąsiadów". Jeden tekst mi się spodobał. Starszy "Cezar" przekonywał młodszego do narciarstwa i padł tekst "Polscy Górale mówią, że narciarstwo jest na drugim miejscu pod względem przyjemności życiowych, zaraz po dupcyniu" heh (i tu właśnie zaplułem się drinem).
Także potwierdza się teza: You never know.....
Teraz siedzę sobie na lotnisku w Moskwie czekając na lot kierunek WIETNAM :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz