niedziela, 3 lutego 2013

HA NOI aklimatyzacja






Do tarliśmy w końcu do Hostelu "BODEGA". Miejsce godne polecenia. Zajebiście miła obsługa i tanio. Zapłaciliśmy 5$ za noc za osobę ze śniadaniem. Śniadanie każdego dnia - bufet czyli jesz ile chcesz. Do wyboru były jajka sadzone, makaron smażony z warzywami, ryż z warzywami, tosty, szynka, ogórki, pomidory, dżemik, owoce (banany i arbuzy), soki owocowe, kawa i herbata. Patrząc na to ile jedliśmy myślę że samo śniadanie kosztowałoby nas 5$ heh. W pokojach codziennie sprzątano, wymieniano pościel i ręczniki. Przy recepcji są 3 stanowiska z dostępem do netu.
Jak już się trochę ogarnęliśmy wybyliśmy na spacer ulicami Ha Noi :)









Miasto jak na moje oko spokojniejsze i czystsze od Sajgonu. No i było zimno :( ok 15 stopni ale na szczęście tylko z rana. Później podskoczyło do ok 18-20 stopni. Po zwiedzaniu i spróbowaniu miejscowych smakołyków zarezerwowaliśmy 2 dniowy wypad do Ha Long Bay - cudne miejsce ale o tym w następnej odsłonie. Wieczorkiem wybraliśmy się na piwko. Sącząc 2 kufelek usłyszałem wołanie z za pleców "skąd jesteś..." itp. No i dosiadłem się do stolika obok. Okazało się, że był to stolik z Wietnamczykami z międzynarodowym doświadczeniem, jedne gość pracował 7 lat w Rosji inny w Stanach, inny w Czechach. Po wypiciu kilku kieliszków weszliśmy na temat pracy i zarobków. Okazało się, że jeden gość ma agencję reklamową a drugi pracuje w telewizji heh. mieliśmy więc wspólne tematy. Na koniec rozmowy i wiedząc że mam dziewczynę na miejscu w Wietnamie zaproponowali mi pracę. I tu doznałem szoku hehe. Po kilku minutowej "rozmowie kwalifikacyjnej" dostałem ofertę 4-7tyś $ miesięcznie w zależności od tego co potrafię. Pomyślałem ściema heh (następnego dnia sprawdziłem firmę, zadzwoniłem do gościa, spotkaliśmy się na kawie w biurze i oferta okazała się prawdziwa) podobny scenariusz był z gościem z TV. Biały człowiek z doświadczeniem na starcie ma prawie 2 razy wyższe zarobki niż Wietnamczyk.(do tej pory jeszcze czasem pomyślę o tej ofercie ale przecież w Polsce czeka mnie bardzo fajna praca z super ekipą, może nie za takie pieniądze ale za to w jakiej atmosferze i scenerii hehe i tu pozdrowionka dla całej ekipy Klubu Przygoda :) ) 


Po relaksie w barze grzecznie wróciliśmy do Hostelu gdzie w nocy dołączyła do nas Juli- bardzo miła Koreanka mieszkająca w Australii.
Dzień następny Ha Long Bay.........cdn 
















2 komentarze:

  1. I tu zaczynają się schody:
    wszystko tanie jak barszcz, a zarobki - kosmos!
    Ok, praca w Polsce ciągnie, bo fajna ekipa..
    ale co z Elly???
    Sorry, ale czytam jak tylko pojawi się wpis, więc mam prawo zapytac, heheh
    Aga D.

    OdpowiedzUsuń
  2. heh pożyjemy zobaczymy...... (odpowiedź bezpieczna) heh :P

    OdpowiedzUsuń